Strony

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Paris aka my new love

Przepraszam za tak długą nieobecność na blogu, ale przez ostatnie 3 tygodnie nie było mnie w domu i nie miałam czasu, żeby używać bloggera. Mniejsza z tym.
 W tym poście chciałam opisać Wam moją krótką przygodę z najpiękniejszym miastem jakie do tej pory zwiedziłam-Paryżem. Razem z mamą zdecydowałyśmy się na wycieczkę Last Minute kilka dni przed wyjazdem. Miałyśmy sporo wątpliwości, sami wiecie, średnio uśmiechało nam się np. siedzenie w autokarze przez 24 godziny. W dodatku bałyśmy się, że po tej jeździe będziemy na tyle zmęczone, że oglądanie Paryża przez większość dnia nie sprawi nam zbyt dużej przyjemności. Błąd. Kiedy przyjechałyśmy na miejsce od razu napłynęła niesamowicie pozytywna energia i zmęczenie samo przeszło. Pierwszym punktem była w końcu słynna Wieża Eiffla. 

Pochmurnie, ale ciepło 

 W ciągu tych czterech dni w mieście zwiedziłyśmy chyba wszystkie najważniejsze zabytki.

Łuk Triumfalny.

Katedra Notre-Dame.

Moulin Rouge.

  Przed którym można było poczuć się po części jak Marilyn Monroe jeśli miało się na sobie sukienkę ;) 



Wersal i niesamowicie długie kolejki.
Jeśli zobaczylibyście przed sobą kolejkę sięgającą może nawet pół kilometra pewnie od razu byście zawrócili prawda? Jednak nawet te 500 metrów nie było tak długie w porównaniu z tym co działo się na placu, kiedy wychodziliśmy z pałacu. Kolejka była około 4 razy dłuższa niż na samym początku. W takiej sytuacji wycofałabym się na pewno! Skoro my staliśmy w zdecydowanie krótszej przez niecałe 2 godziny...

Paryż widziany z 2 piętra wieży.
 Niestety nie wjechaliśmy na sam szczyt, bo nie pozwolił nam na to czas, czyli kolejne godziny w kolejkach. 


Jednak największe wrażenie zrobił na mnie Paryż nocą. Niesamowite widoki. Oglądanie wszystkich pięknie oświetlonych zabytków naprawdę było dla mnie najlepszą częścią programu. Na przykład Moulin Rouge, gdzie miał odbyć się występ, na który ponad godzinę przed pokazem zebrała się pokaźna ilość ludzi. 


Albo Wieża Eiffla mieniąca się o godzinie 23 i o północy. 
 
O północy w Paryżu-niezapomniane wrażenia.

Żal mi było wyjeżdżać z tego pięknego kraju, te 4 dni w stolicy to zdecydowanie za mało. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę! 

Napiszcie w komentarzu gdzie odbyła się Wasza niezapomniana podróż. A może ktoś tak jak ja uwielbia Paryż?


Dzisiaj piosenka oczywiście po francusku ze względu na powyższy post ;) Myślę, że Wam się spodoba Indila - Derniere Danse